Tytuł: Re: Za którym razem zdaliście prawko? Cóż moja historia zaczeła się od kursu 03-12-2019 a zakończyła 26-11-2020 w Wordzie ze zdanym egzaminem za 7 razem. 2: Egzamin oblany po 38 minutach nie wykonałem naewrów, które dla mnie były szalone i niezrozumiałe np 5 bieg na Wyszyńskiego lub zawracanie w lewo w miejscu gdzie nie ma
Ja teorie zdalem za 1 razem. Jazde za 4. pierwsze dwie jazdy oblalem na placu z nerwow. Tak sie stresowalem na maxa, noga na sprzegle mi latala. Sam nie wiem czemu. Zrobilem tak durne bledy, ze az sam sie dziwilem. No ale to przez stres. Za 3 razem udalo mi sie opanowac zdenerwowanie. Do egzaminu podszedlem na maxymalnym luzie.
Pytania i odpowiedzi o Prawo Jazdy - Pozostałe w kategorii Prawo Jazdy. Zapytaj.onet.pl ma 5814 pytań i poradników o Prawo Jazdy - Pozostałe.
Obejrzyj najnowsze filmy o Egzamin na prawo jazdy, WPRy na TikToku. TikTok. Prześlij . Za którym razem zdaliście? #prawojazdy #dc #dlaciebie #drive. luka3508.
Ja teorię zdałam bez problemu za pierwszym razem natomiast wielki problem mam z praktyką :/ Dzisiaj oblałam drugi raz :( Za którym razem zdaliście egzamin na prawo jazdy?
Pytania i odpowiedzi o Prawo Jazdy - Pozostałe w kategorii Prawo Jazdy. Zapytaj.onet.pl ma 5808 pytań i poradników o Prawo Jazdy - Pozostałe.
7M7qtH. Dołączył: 2013-03-21 Miasto: Poznań Liczba postów: 1029 22 lipca 2015, 13:36 Ja teorię zdałam bez problemu za pierwszym razem natomiast wielki problem mam z praktyką :/ Dzisiaj oblałam drugi raz :( Nie mam ochoty już jechać więcej do tego worda :/ Cały czas chodzę wkurzona przez to. W ogóle wiem, że popełniłam kilka błędów ale strasznie irytują mnie egzaminatorzy. Ja wiem, że to moja wina, że nie zdałam ale wydaje mi się, że oni mogliby być trochę milsi. Nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście ale nieuprzejmość nie zna granic. Za pierwszym razem trafiłam na pana, który był bardzo chamski. Powiem tak za 1 razem się jakoś strasznie nie stresowałam. Byłam zdania, że to co ludzie mówią to tych egzaminatorach to bujdy i tyle. Wymyślanie po prostu ale po tym jak pan zaczął mi coś mruczeć pod nosem. Spróbowałam zagadać i spytałam się czy dużo osób już pan dzisiaj egzaminował to doczekałam się odpowiedzi: "No przecież jesteście drugą grupą, nie?". Po chwili stwierdziłam, że się nie poddam więc powiedziałam coś o pogodzie, że się popsuła a no na to: "no" nawet nie patrząc na mnie. Później przy otwieraniu maski mi ją wyrwał więc prawie w twarz dostałam. Fakt mój błąd był. Nie zdałam na łuku. Robiłam go tzn. "na obrót". Nie polecam przez to najechałam na linię :/ No więc stwierdziła ok. moja wina mimo wszystko. Natomiast to co zdarzyło się dzisiaj bardzo mnie wkurzyło już. Przyszłam na egzamin pewna. Byłam pewna już tego łuku. Przez tydzień ćwiczyłam go na placu z tatą, który mnie świetnie z niego wyszkolił. Byłam pewna siebie do momentu aż nie przyszedł egzaminator. Powiedziałam mu dzień dobry a ten mi nawet nie odpowiedział ale olałam to no trudno. Znowu coś wymamrotał spoko. Stresowałam się dopiero kiedy miałam poprawkę z przygotowania do jazdy. Wszystko pokazałam ładnie bez problemu. Tyle, ze koleś kazał mi sprawdzić poziom płynu hamulcowego. Nigdy tego nie robiłam. Mój instruktor mi nigdy tego nie pokazywał. Poprzednio na egzaminie pan też mnie o to nie prosił. Ale za drugim razem jak się dobrze przyjrzałam odpowiedział na to ale irytował mnie to pospieszanie i na koniec jego "no brawo, w końcu". Podjechał mi na łuk(bez pasów bez niczego takie z mojej strony aha). Łuk i górka bezbłędna. Wyjechałam jechałam bardzo dobrze do momentu zmiany pasa ruchu. Problem polegał na tym, że jechał cały sznurek samochodów i oczywiście nikt nie chciał mnie wpuścić. Nie wiedziałam co robić bo dojeżdżałam do sygnalizacji. Miałam jeszcze małą nadzieję, że może będzie mi kazał jechać gdzieś indziej czy coś ale nie kamienna twarz. Chciałam więc trochę podjechać w lewo aby ktoś widział, ze chcę zjechać a egzaminator chwycił za kierownicę i powiedział, że wynik negatywny. Ok. rozumiem trochę moja wina ale i tak w sumie wyjścia nie miałam ponieważ gdybym nie zjechała na ten pas do oblałby mnie za nie wykonanie polecenia :/ Wiecie co w tym jest najgorsze? Najgorsze jest to, że ja mam pewność, iż bardzo dobrze jeżdżę :( Mój instruktor powiedział mi, że zdam za pierwszym. Powiedział żebym zadzwonił do niego z dobrą nowiną. Mój tata, który ma ponad 20 lat prawo jazdy potwierdził to, że bardzo dobrze jeżdżę(nie jeździliśmy po wielkich ulicach ale po samym placu czy pobocznych drogach można to chyba poznać). Ostatnio nawet wyjeżdżałam mamie(ma ponad 20 lat prawko) tyłem na łuku ponieważ ona ma problem z takimi rzeczami. Ona po tylu latach jazdy a ja nie mając nawet prawka. Tutaj nie chcę się przechwalać po prostu chcę udowodnić, że na prawdę potrafię jeździć. Jestem taka zła :( Ja rzadko płaczę ale w tym wypadku mam na to wielką ochotę :( Jeszcze na domiar tego połowa klasy u mnie już zdawała prawko i każdy zdał za 1 razem :( Jestem załamana :( A jak to u was było? Dołączył: 2015-07-21 Miasto: Warszawa Liczba postów: 16338 22 lipca 2015, 20:16 ja za 3. Ale tak naprawde oblalas z swojego powodu . Dołączył: 2009-08-15 Miasto: Daleko Liczba postów: 1855 22 lipca 2015, 20:23 Po pierwsze się nie denerwuj, tylko idź ustalić kolejny termin, im szybciej, tym lepiej. Rób swoje i nie koncentruj się na egzaminatorze, tylko na Zdałam w hurcie wszystko za 1 razem, przy styczniowej pogodzie, końcem lat 90tych na fiacie 126p. Dołączył: 2013-06-14 Miasto: Kielce Liczba postów: 426 22 lipca 2015, 21:08 Skoro wszyscy z którymi jeździlas mówili ci że dobrze ci idzie, to pewnie jeździsz dobrze na osobę z takim stażem za kółkiem, ale egzamin rządzi się swoimi prawami i chyba za słabo przygotowalas się do niego. Pytanie o zbiorniki i poziomy płynów są podstawowymi na placu, jak instruktor tego z tobą nie ćwiczył to trzeba to było naciskać, albo chociaż doczytać w podręczniku, który pewnie masz z kursu, albo poszukać w Internecie. To samo dotyczy zmiany pasa ruchu, na kursie nie miałaś takiej sytuacji? Powinnaś pojechać np prosto, skoro nie było możliwości zmiany pasa. Może zmień instruktora i przerób jeszcze kilka godzin po trasach odpowiadajac na twoje pytanie to ja zdałam za pierwszym teorię i jazdę, chociaż zrobiłam wiele błędów i wcale świetnie nie jeździłam, ale instruktorke miałam miłą i to dodawało mi otuchy. Powodzenia przy następnym podejściu. Dołączył: 2011-06-15 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 3168 22 lipca 2015, 21:24 Nie przejmuj się, na różnych egzaminatrów się trafia. Zdałam za 4 razem, szłam już tam z bardzo negatywnym nastawieniem i strachem, ale się udało :) Ty też zdasz ! Dołączył: 2014-01-05 Miasto: Legionowo Liczba postów: 2184 22 lipca 2015, 21:53 Nie zdałas bo nie umiał as wykonać poprawnie polecenia. Zdasz jak będziesz umiała. A to czy egzaminator to gbur nie ma znaczenia, ja miałam egzamin z najsłynniejszym egzaminator em i zdałam. Po prostu trzeba jeździć pewnie, uznał ze jesteś niepewna za kierownicą a niepewny kierowca to niebezpieczny ma co się stresem zakrywac bo stres to ludzka rzecz i towarzyszyć będzie również w innych sytuacjach i na innych drogach. Wyjezdzij to godzin ile potrzeba żebyś umiała mu powiedzieć ze zdasz i ze jeździsz dobrze. A klasa nie ma co się przejmować i angażować w jakieś wyścigi szczurów. Edytowany przez robaczki2 22 lipca 2015, 21:55 sarka162 22 lipca 2015, 22:15 za 2 razem. Na pierwszym oblał mnie na parkowaniu tyłem równolegel. Zaparkowalam wszystko cacy kazal mi wyjezdzac wiec wyjezdzalam ale stwierdzilam ze moge zahaczyc o auto i cofnelam i potem ruszylam i koles powiedzial ze to sie liczy jako koretka do parkowania i oblane. Za 2 razem miala sytuacje jak ty przy zmianie pasa ze nikt mnie nie wpuszczal a dojezdzalam do swiatel gdzie juz byla ciagla lin ia i nie dalo sie zmienic pasa wiec tak jak mi kazal instruktor z kursow zatrzymalam sie na pasie z migaczem i w koncu mnie wpuscili. E gzamonator cos tam jeczal ze ruch blokuje ale powiedzialam WYKONUJE ZMIANE PASA W TYM MOMENCIE PONIEWAŻ ZA MOMENT ROZPOCZYNA SIE LINIA CIĄGŁA KTORA TO UNIEMOŻLIWIA i elo. zdane. Instruktora za 1 razem miałam miłego i az mowil ze mu przykro oblewac a za 2 razem kiedy zdalam miałam okropnego gbura. Uczyli mnie ze na przejsciach w strefie pieszy ma pierszenstwo i ze jak jest na pasach to go puszczac wiec tak robilam na co instruktor mi mowil I CO MYSLISZ ZE JAK BEDZISZ TAK WSZYSTKICH PUSZCZAC TO ZDASZ jak jechalam sobie strefa 30km/h to mi sie wydzierał NO SZYBCIEJ ROWER NAS WYPRZEDZI Ale chyba zadna matura, sesja, operacja mnie tak jak prawko nie stresowaly, A i nie mysl ze jestes takim super kierowca, tez nie mialam problemow z tym wszystkim co ty wymienilas tez mi instuktor mowil ze jestem najlepsza dziewczyna z jego grupy i faktycznie szlo ki to dobrze ale po zdaniu prawka i zobaczeniu zachowania innych kierowcow na drodze dopiero sie przekonalam ze ta jazde po luku tylem to sobie w dupe moge wsadzic :D Edytowany przez 0ac9fe9df29f2f9f905f071ee6d04d1b 22 lipca 2015, 22:26 Dołączył: 2013-12-14 Miasto: Olsztyn Liczba postów: 710 22 lipca 2015, 22:54 Zdałam za 5. razem, także nie martw się! Najważniejsze, to się nie poddawać, bo naprawdę nie warto marnować złożony trud i czas. Jeżdżę już od ponad 4 lat i nie uważam się za złego kierowcę. Choć pochodzę z małej miejscowości, to nie mam obaw jechać w dłuższą trasę czy poruszać się po większym mieście, często robię za kierowcę i nie usłyszałam jeszcze od znajomych negatywnych komentarzy na temat mojej jazdy. Znam też kilka osób, które pozdawały za 1. czy 2. razem - mają już za sobą kilka kolizji i masę mandatów. Wniosek? Nie ma co się przejmować, bo to nie ilość egzaminów świadczy o naszych umiejętnościach, co najwyżej świadczy o naszym farcie :P kremovka 22 lipca 2015, 23:38 Ja zdałam za drugim, ale z tego, co słyszę to mało kto zdaje za pierwszym razem, a nawet za drugim, także nie dramatyzuj i się nie załamuj, bo jeszcze nie masz powodu ;) Doskonale wiem, jak wredni potrafią być egzaminatorzy, bo sama tego doświadczyłam, ale choć nie chcę być złośliwa, to jednak wydaje mi się, że wcale nie jeździsz tak dobrze, skoro nie wiedziałaś jak się zachować przy zmianie jazda po łuku to żadna sztuka, tylko kwestia wyuczenia się, tak więc nic dziwnego, moi rodzice, którzy mają prawo jazdy od 30 lat też pewnie by go nie przejechali bezbłędnie, bo zwyczajnie od nich tego nie wymagano. Także ja polecam dokupić sobie parę lekcji, najlepiej u innego instruktora, douczyć się i spokojnie zdać, a nie rozpaczać z myślami, że przecież wszyscy Ci mówili, że dobrze jeździsz :p Powodzenia ;) Dołączył: 2010-01-05 Miasto: Domek Liczba postów: 1399 23 lipca 2015, 08:18 Ja zdalam za pierwszym razem. Przed egzaminem dokupilam sobie dużo godzin jazdy i poszlak na egzamin jak byłam pewna. Dołączył: 2010-01-05 Miasto: Domek Liczba postów: 1399 23 lipca 2015, 08:18 Ja zdalam za pierwszym razem. Przed egzaminem dokupilam sobie dużo godzin jazdy i poszlak na egzamin jak byłam pewna. Edytowany przez tulipana 23 lipca 2015, 08:19
Dołączył: 2013-03-21 Miasto: Poznań Liczba postów: 1029 22 lipca 2015, 13:36 Ja teorię zdałam bez problemu za pierwszym razem natomiast wielki problem mam z praktyką :/ Dzisiaj oblałam drugi raz :( Nie mam ochoty już jechać więcej do tego worda :/ Cały czas chodzę wkurzona przez to. W ogóle wiem, że popełniłam kilka błędów ale strasznie irytują mnie egzaminatorzy. Ja wiem, że to moja wina, że nie zdałam ale wydaje mi się, że oni mogliby być trochę milsi. Nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście ale nieuprzejmość nie zna granic. Za pierwszym razem trafiłam na pana, który był bardzo chamski. Powiem tak za 1 razem się jakoś strasznie nie stresowałam. Byłam zdania, że to co ludzie mówią to tych egzaminatorach to bujdy i tyle. Wymyślanie po prostu ale po tym jak pan zaczął mi coś mruczeć pod nosem. Spróbowałam zagadać i spytałam się czy dużo osób już pan dzisiaj egzaminował to doczekałam się odpowiedzi: "No przecież jesteście drugą grupą, nie?". Po chwili stwierdziłam, że się nie poddam więc powiedziałam coś o pogodzie, że się popsuła a no na to: "no" nawet nie patrząc na mnie. Później przy otwieraniu maski mi ją wyrwał więc prawie w twarz dostałam. Fakt mój błąd był. Nie zdałam na łuku. Robiłam go tzn. "na obrót". Nie polecam przez to najechałam na linię :/ No więc stwierdziła ok. moja wina mimo wszystko. Natomiast to co zdarzyło się dzisiaj bardzo mnie wkurzyło już. Przyszłam na egzamin pewna. Byłam pewna już tego łuku. Przez tydzień ćwiczyłam go na placu z tatą, który mnie świetnie z niego wyszkolił. Byłam pewna siebie do momentu aż nie przyszedł egzaminator. Powiedziałam mu dzień dobry a ten mi nawet nie odpowiedział ale olałam to no trudno. Znowu coś wymamrotał spoko. Stresowałam się dopiero kiedy miałam poprawkę z przygotowania do jazdy. Wszystko pokazałam ładnie bez problemu. Tyle, ze koleś kazał mi sprawdzić poziom płynu hamulcowego. Nigdy tego nie robiłam. Mój instruktor mi nigdy tego nie pokazywał. Poprzednio na egzaminie pan też mnie o to nie prosił. Ale za drugim razem jak się dobrze przyjrzałam odpowiedział na to ale irytował mnie to pospieszanie i na koniec jego "no brawo, w końcu". Podjechał mi na łuk(bez pasów bez niczego takie z mojej strony aha). Łuk i górka bezbłędna. Wyjechałam jechałam bardzo dobrze do momentu zmiany pasa ruchu. Problem polegał na tym, że jechał cały sznurek samochodów i oczywiście nikt nie chciał mnie wpuścić. Nie wiedziałam co robić bo dojeżdżałam do sygnalizacji. Miałam jeszcze małą nadzieję, że może będzie mi kazał jechać gdzieś indziej czy coś ale nie kamienna twarz. Chciałam więc trochę podjechać w lewo aby ktoś widział, ze chcę zjechać a egzaminator chwycił za kierownicę i powiedział, że wynik negatywny. Ok. rozumiem trochę moja wina ale i tak w sumie wyjścia nie miałam ponieważ gdybym nie zjechała na ten pas do oblałby mnie za nie wykonanie polecenia :/ Wiecie co w tym jest najgorsze? Najgorsze jest to, że ja mam pewność, iż bardzo dobrze jeżdżę :( Mój instruktor powiedział mi, że zdam za pierwszym. Powiedział żebym zadzwonił do niego z dobrą nowiną. Mój tata, który ma ponad 20 lat prawo jazdy potwierdził to, że bardzo dobrze jeżdżę(nie jeździliśmy po wielkich ulicach ale po samym placu czy pobocznych drogach można to chyba poznać). Ostatnio nawet wyjeżdżałam mamie(ma ponad 20 lat prawko) tyłem na łuku ponieważ ona ma problem z takimi rzeczami. Ona po tylu latach jazdy a ja nie mając nawet prawka. Tutaj nie chcę się przechwalać po prostu chcę udowodnić, że na prawdę potrafię jeździć. Jestem taka zła :( Ja rzadko płaczę ale w tym wypadku mam na to wielką ochotę :( Jeszcze na domiar tego połowa klasy u mnie już zdawała prawko i każdy zdał za 1 razem :( Jestem załamana :( A jak to u was było? Dołączył: 2010-11-15 Miasto: Kokosolandia Liczba postów: 4151 22 lipca 2015, 16:23 faktycznie, niestety dużo zależy od egzaminatora. moja koleżanka miała fajnego, co przymykał oko na drobne błędy, zdała za 1 razem, a teraz boi się na ulicę wjechać i jeździć gdzieś dalej. ja też nie zdałam już 2 razy, nie mam ochoty nawet podchodzić dalej... ale to akurat było z mojej winy, bo zeżarł mnie stres. poczatkizbieganiem Dołączył: 2015-05-08 Miasto: lublin Liczba postów: 841 22 lipca 2015, 16:32 A ja mam wrażenie po tym co piszesz, że wcale nie jeździsz super. Ja zdałam za 2 razem. Za 1 mnie zjadł stres i robiłam wszystkie błędy, których na kursie nie robiłam. To, że nie wiedziałaś jak się sprawdza płyn hamulcowy to też Twój błąd. Mi instruktor nie pokazywał, ale wszystko wiedziałam, bo na youtube jest masę filmików przygotowujących do jazdy i jazdy po placu. Wystarczy obejrzeć. U mnie za drugim razem jak już wyłączyłam stres to zdałam. Chociaż instruktor też nie był miły, wręcz przeciwnie. Ale cóż... pewnie jakbym miała ze 20 lat prawko a potem jeździła z ludźmi, gdzie co najmniej co druga osoba i tak nie umie jeździć to też bym pewnie była zła, że muszę się z nimi użerać. A co do rozmawiania to im nie wolno tak w ogóle Dołączył: 2013-02-20 Miasto: Bahamy Liczba postów: 5238 22 lipca 2015, 17:32 1 teoria za 2 razem jazda Dołączył: 2013-03-28 Miasto: Barcelona Liczba postów: 154 22 lipca 2015, 18:14 Ja zdałam za 3 razem. Za pierwszym rzeczywiście - zasłużenie, bo chciałam się wcisnąć na siłę przy zmianie pasa na rondzie, za drugim natomiast zahaczyłam kołem o krawężnik, nie musiał mnie oblewać, mógł zwrócić uwagę, żebym trzymała się dalej od krawężników, ale miał chyba zły humor, bo stwierdził, że "za dużo ludzi obija krawężniki, a potem opony są poniszczone". Ale wcale nie rozumiem Twojego oburzenia, że za 1 razem egzaminator nie był rozmowny. To przecież lepiej! Masz się skupić na jeździe, a nie na pogawędce z egzaminatorem. Dołączył: 2014-12-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 915 22 lipca 2015, 18:20 Teorie oblałam raz, praktyke 2 razy, no ale wreszcie zdałam :) Ty pewnie też kiedyś zdasz... Każdy w końcu zdaje :D Dołączył: 2008-12-01 Miasto: Łódź Liczba postów: 3003 22 lipca 2015, 19:00 nie gniewaj się ale nie da się bardzo dobrze jeździć po 30-paru wyjezdzonych godzinach ,nie ważne co Ci mówią ,ludzie mają prawo jazdy po kilka lat i mimo że jeżdżą dobrze ,nie twierdzą ze jezdza bardzo dobrze to po 1a po 2 gdybyś jeździła bardzo dobrze nie poleglabys na łuku ,(teraz pewnie zostanę znienawidzona)owszem stres człowieka zzera wiem bo zdałam za 4 razem ale nie wyjechać z placu i twierdzić ze jeździ się bardzo dobrze to trochę .. osobiście uważam ,że żeby zdać potrzebne są 3czynniki :po 1 umieć poprawnie jeździć,po2 mieć trochę szczęścia na drodze podczas egzaminu i po 3 nie Dac się stresowi ,jak spelnisz te 3 warunki żaden egzaminator nie będzie Ci straszny ,może dorzuć do tego jeszcze odrobinę pokory i samokrytyki i będzie cieplutkoNiestety, ale się zgadzam! Mój instruktor też mi mówił, że dobrze jeżdżę, dobrze czułam się za kierownicą ale to by było na tyle. Wiedziałam że żeby dobrze jeździć to trzeba przejechać kilka albo nawet kilkanaście tysięcy kilometrów. Egzamin zdałam 8 lat temu, za drugim razem. Za pierwszym razem, to jak chyba większość tutaj zeżarł stres. Wymusiłam pierwszeństwo, egzaminator też złapał mi kierownicę i było po zawodach. Ale byłam wtedy tak zestresowana że w duchu ucieszyłam się że to koniec bo daleko bym nie dojechała. Albo bym zawału dostała Za drugim razem stresowałam się troszkę mniej. No i miałam szczęście bo miałam miłego egzaminatora. Pamiętam, że cały kurs i pierwszy egzamin miałam na oplu corsie. A drugi na nissanie micra. Micrą jechałam przez egzaminem raz! A mimo wszystko wiedziałam gdzie czego szukać i gdzie co jest. Powodzonka! Dołączył: 2013-03-06 Miasto: Częstochowa Liczba postów: 25994 22 lipca 2015, 19:29 za 1 costachicc 22 lipca 2015, 19:37 teoria za pierwszym, praktyka za 3 xsoul Dołączył: 2014-11-28 Miasto: Warszawa Liczba postów: 414 22 lipca 2015, 19:42 A ja tak z innej beczki. Po co rozmawiasz z egzaminatorem? Nie uczyli Cię na kursie że się z nimi nie rozmawia? Mi moja instruktorka mówiła by tego kategorycznie nie robić! Był u mnie taki egzaminator który właśnie ZA TO też uwalal egzamin! brasilian Dołączył: 2012-12-25 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 35 22 lipca 2015, 19:46 za 1wszym razem, ale mega sie stresowałam. ale w zyciu nie wypalilabym do egzaminatora z tekstem o pogodzie, oni nie sa tam do milej pogawedki, i jakbym byla egzaminatorka to chyba niezlego zonka bym miala jakby zdajacy do mnie z pogoda wyskoczyl xd Edytowany przez brasilian 22 lipca 2015, 20:04
Forum o zarabianiu przez Internet ! Witaj serdecznie forum o zarabianiu Witaj, nie przypadkiem odwiedziłeś największe w Polsce Forum o Zarabianiu przez internet! Jednoczymy ludzi pragnących zarabiać przez internet, nauczysz się tutaj czym jest praca w domu. Wielu osób poszukuje źródła zarobku w sieci, dlatego też praca w domu przez internet może się okazać bardzo dobrym i wygodnym źródłem dochodu. W obecnych czasach zarabianie przez internet stało się poważną alternatywą dla pracy na etacie. Z tego też powodu praca przez internet staje się coraz większą częścią rynku, każdy kto zastanawia się jak łatwo zarobić pieniądze, jest w tym przypadku niejako automatycznie nakierowywany na poszukiwanie w sieci, gdzie wyciągamy pomocną dłoń! Zarejestruj się bezpłatnie na forum dyskusyjnym! Oto niektóre z przywilejów: Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz, Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czatf), Ogranicz ilość wyświetlanych reklam, Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje, Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków, Uzyskaj dostęp do galerii zdjęć i filmów z wygranymi nagrodami, Spersonalizuj swój prywatny profil, Uczestnicz w forumowych konkursach, Zdobądź doświadczenie w zarabianiu przez internet - pomoże Ci w tym społeczność zarabiająca w sieci od lat, Porównaj stopy procentowe na kontach oszczędnościowych, dowiesz się więcej o ePłatnościach, Wykorzystaj wiedzę merytoryczną zawartą w tematach Naszych użytkowników, aby zarabianie w domu stało się nadzwyczajnie proste, Korzystaj z darmowej pomocy prawnej, Dowiedz się gdzie otrzymasz darmowe upominki, gadżety oraz próbki. Pamiętaj to nic nie kosztuje, to darmowe forum internetowe w którym zasięgniesz informacji "jak zarabiać przez internet". Praca w domu? Teraz to możliwe! Zarejestruj się, a dowiesz się na czym polega zarabianie przez internet! Zapraszamy na Nasze Serwery Minecraft oraz Serwer Minecraft Ocena wątku: 1 Głosów - 1 Średnio 1 2 3 4 5 omisiu Uzależniony Liczba postów: 1,318 Dołączył: Feb 2010 Reputacja: 257 Galeria Wygranych: Tutaj Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia) Poziom: Forum Gold: Za którym razem zdaliście prawo jazdy? Sprawdź: Jak w temacie za którym razem zdaliście państwowy egzamin na prawo jazdy? I opiszcie wrażenia Zacznę, egzamin zdałem za pierwszym razem osobno teorię i egzamin. Trasa była dość łatwa ale trzymał mnie dość długo bo 40 minut z 45 możliwych Jeśli temat był proszę o umieszczenie w koszu. Glosy: kometix (+1), adik0070 (+1) 12-11-2011 23:23 Pani Ania Prawa reka Admina Liczba postów: 997 Forum Gold: 550 Dolaczyla: Feb 2011 Reputacja: 777 Warto sprawdzić: Podobne wątki Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post Prawo Jazdy BuySellProfit 15 4,005 27-12-2018 21:30 Ostatni post: suedomsa Prawo Jazdy - Jak to u was wygladalo? BloNdyN 42 4,793 13-08-2018 05:08 Ostatni post: VIPERS888 Sposób jak zdać egzamin teoretyczny na prawo jazdy. kammic8 7 4,822 16-05-2016 12:16 Ostatni post: Sloniasek Jaki rejestrator jazdy? bimbam 10 2,808 18-02-2016 10:46 Ostatni post: bimbam Coś dla tych, którym się nie chce trybulski 0 2,342 14-11-2015 12:49 Ostatni post: trybulski Skocz do: Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Dołączył: 2013-03-21 Miasto: Poznań Liczba postów: 1029 22 lipca 2015, 13:36 Ja teorię zdałam bez problemu za pierwszym razem natomiast wielki problem mam z praktyką :/ Dzisiaj oblałam drugi raz :( Nie mam ochoty już jechać więcej do tego worda :/ Cały czas chodzę wkurzona przez to. W ogóle wiem, że popełniłam kilka błędów ale strasznie irytują mnie egzaminatorzy. Ja wiem, że to moja wina, że nie zdałam ale wydaje mi się, że oni mogliby być trochę milsi. Nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście ale nieuprzejmość nie zna granic. Za pierwszym razem trafiłam na pana, który był bardzo chamski. Powiem tak za 1 razem się jakoś strasznie nie stresowałam. Byłam zdania, że to co ludzie mówią to tych egzaminatorach to bujdy i tyle. Wymyślanie po prostu ale po tym jak pan zaczął mi coś mruczeć pod nosem. Spróbowałam zagadać i spytałam się czy dużo osób już pan dzisiaj egzaminował to doczekałam się odpowiedzi: "No przecież jesteście drugą grupą, nie?". Po chwili stwierdziłam, że się nie poddam więc powiedziałam coś o pogodzie, że się popsuła a no na to: "no" nawet nie patrząc na mnie. Później przy otwieraniu maski mi ją wyrwał więc prawie w twarz dostałam. Fakt mój błąd był. Nie zdałam na łuku. Robiłam go tzn. "na obrót". Nie polecam przez to najechałam na linię :/ No więc stwierdziła ok. moja wina mimo wszystko. Natomiast to co zdarzyło się dzisiaj bardzo mnie wkurzyło już. Przyszłam na egzamin pewna. Byłam pewna już tego łuku. Przez tydzień ćwiczyłam go na placu z tatą, który mnie świetnie z niego wyszkolił. Byłam pewna siebie do momentu aż nie przyszedł egzaminator. Powiedziałam mu dzień dobry a ten mi nawet nie odpowiedział ale olałam to no trudno. Znowu coś wymamrotał spoko. Stresowałam się dopiero kiedy miałam poprawkę z przygotowania do jazdy. Wszystko pokazałam ładnie bez problemu. Tyle, ze koleś kazał mi sprawdzić poziom płynu hamulcowego. Nigdy tego nie robiłam. Mój instruktor mi nigdy tego nie pokazywał. Poprzednio na egzaminie pan też mnie o to nie prosił. Ale za drugim razem jak się dobrze przyjrzałam odpowiedział na to ale irytował mnie to pospieszanie i na koniec jego "no brawo, w końcu". Podjechał mi na łuk(bez pasów bez niczego takie z mojej strony aha). Łuk i górka bezbłędna. Wyjechałam jechałam bardzo dobrze do momentu zmiany pasa ruchu. Problem polegał na tym, że jechał cały sznurek samochodów i oczywiście nikt nie chciał mnie wpuścić. Nie wiedziałam co robić bo dojeżdżałam do sygnalizacji. Miałam jeszcze małą nadzieję, że może będzie mi kazał jechać gdzieś indziej czy coś ale nie kamienna twarz. Chciałam więc trochę podjechać w lewo aby ktoś widział, ze chcę zjechać a egzaminator chwycił za kierownicę i powiedział, że wynik negatywny. Ok. rozumiem trochę moja wina ale i tak w sumie wyjścia nie miałam ponieważ gdybym nie zjechała na ten pas do oblałby mnie za nie wykonanie polecenia :/ Wiecie co w tym jest najgorsze? Najgorsze jest to, że ja mam pewność, iż bardzo dobrze jeżdżę :( Mój instruktor powiedział mi, że zdam za pierwszym. Powiedział żebym zadzwonił do niego z dobrą nowiną. Mój tata, który ma ponad 20 lat prawo jazdy potwierdził to, że bardzo dobrze jeżdżę(nie jeździliśmy po wielkich ulicach ale po samym placu czy pobocznych drogach można to chyba poznać). Ostatnio nawet wyjeżdżałam mamie(ma ponad 20 lat prawko) tyłem na łuku ponieważ ona ma problem z takimi rzeczami. Ona po tylu latach jazdy a ja nie mając nawet prawka. Tutaj nie chcę się przechwalać po prostu chcę udowodnić, że na prawdę potrafię jeździć. Jestem taka zła :( Ja rzadko płaczę ale w tym wypadku mam na to wielką ochotę :( Jeszcze na domiar tego połowa klasy u mnie już zdawała prawko i każdy zdał za 1 razem :( Jestem załamana :( A jak to u was było? Dołączył: 2010-04-25 Miasto: Poznań Liczba postów: 18661 22 lipca 2015, 13:42 Weź się w ogóle tym nie przejmuj. Oni mają bilans osób, które muszą ulać no i niestety tak to jest. Dwa razy to żadna tragedia, znam masę osób co zdały za pierwszym razem, a jeżdżą jak sieroty, znam takich co zdali za pierwszym, drugim i jeżdżą dobrze, tak samo jak CI co pozdawali za 10. To nie ma reguły. Ja zdałam za 8 razem,a nie jeździłam jak sierota i nie jeżdżę do tej pory. Na początku było mi ciężko, bo tyle podejść zabiło trochę płynność jazdy i pewność siebie za kółkiem, ale już jest ok. Najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że za pierwszym czy drugim razem jechałam płynnie i doczepili się do jakichś głupot, a za ósmym to sama bym siebie ulała, bo jechałam jak ostatnia sierota, ciągle mi gasło auto, bo się stresowałam, a gościu przewrócił oczami i mnie łam się, bo ilość podejść nie oddaje tego jak będziesz jeździć i jakim będziesz kierowcą :). laliho 22 lipca 2015, 13:42 Za drugim razem. Za pierwszym też byłam blisko, ale jak sie przesiadlam z rozrajbowanego do granic mozliwosci auta L-ki na egzaminacyjny to przy ktoryms starcie zgasl mi silnik. 2 razy oblane to jeszcze nie powod do rozpaczy. Ja mam kolezanke, ktora podchodzila 11 razy :D. Hagionim 22 lipca 2015, 13:46 Za 2. Przy pierwszym na czerwonym świetle dla pieszych, jakiś gnojek mi wyskoczył i jebną ręką w maskę, kiedy przyhamowałam, było to 2 minuty od wordu, czyli przy powrocie... Cóż... Bywa, nie poddawaj się i nie zniechęcaj, oni tak już po prostu mają, że muszą kogoś urypać. Dołączył: 2015-07-20 Miasto: lublin Liczba postów: 1373 22 lipca 2015, 13:46 Nie łam się, egzaminatorzy muszą oblewać maksymalnie dużo przypadków, na tym zarabia cały zdałam za drugim razem. Pierwszy raz oblałam na górce. W czasie drugiego egzaminu, przy parkowaniu, egzaminator musiał mi nawet hamować swoimi pedałami, żebym nie zahaczyła o inny stojący pojazd. Przy tym postawił mi minus, ale ogólnie był bardzo miły i zdałam :) Ponadto, ten drugi egzamin wypadł mi w mroźną i śnieżną zimę, więc spokojnie jeździłam sobie po mieście 30 km/h, żeby mieścić się w koleiny śniegu :DPoza tym, dopiero praktyka czyni z nas dobrych kierowców - nie wpadnij chociaż w zbytnią pewność siebie, bo to jest zgubne za poddawaj się, próbuj do skutku :) Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Bielsko-Biała Liczba postów: 450 22 lipca 2015, 13:59 a ja zdałam za czwartym ;) Dołączył: 2012-04-17 Miasto: Toruń Liczba postów: 6194 22 lipca 2015, 14:04 za 2 :) ale teorie chyba za 6tym.... zdawaj do skutku... warto !!! Powodzenia Dołączył: 2012-04-17 Miasto: Toruń Liczba postów: 6194 22 lipca 2015, 14:06 Za drugim razem. Za pierwszym też byłam blisko, ale jak sie przesiadlam z rozrajbowanego do granic mozliwosci auta L-ki na egzaminacyjny to przy ktoryms starcie zgasl mi silnik. 2 razy oblane to jeszcze nie powod do rozpaczy. Ja mam kolezanke, ktora podchodzila 11 razy : malo moja ciotka po 50tce chyba 30 razy jak nie lepiej.... hehe i chyba do dzis nie ma prawka a jakies 7 lat temu zaczela :) mirabelka2014 22 lipca 2015, 14:30 aska1277 napisał(a):laliho napisał(a):Za drugim razem. Za pierwszym też byłam blisko, ale jak sie przesiadlam z rozrajbowanego do granic mozliwosci auta L-ki na egzaminacyjny to przy ktoryms starcie zgasl mi silnik. 2 razy oblane to jeszcze nie powod do rozpaczy. Ja mam kolezanke, ktora podchodzila 11 razy : malo moja ciotka po 50tce chyba 30 razy jak nie lepiej.... hehe i chyba do dzis nie ma prawka a jakies 7 lat temu zaczela :)no to tym zdaniem na pewno zes autorki watku nie pocieszyla... Dołączył: 2009-04-25 Miasto: Leeds Liczba postów: 9204 22 lipca 2015, 14:33 Ja co rawda nie w Polsce ale dopiero za 4 chyba... o ile za 1 razem to byla moja wina (nie zmienilam biegu w podjezdzaniu pod dosc stroma gorke i wjechalam radosnie na 4... Jak mi samochod zaczal 'kaszlec' i zwolnilam do prawie 20mph to dopiero zatrybilam ze warto by zredukowac) za drugim razem zestresowalam sie bo na samym poczatku egzaminu jakis dupek o malo we mnie nie wjechal... i potem juz byl blad za bledem. Za trzecim egzaminator byl koszmarny - uczepil sie bzdur, stwierdzil ze najechalam na kraweznik (nie najechalam, zahaczylam o kamien lezacy kolo kraweznikawiec czuc bylo jakbym najechala, ale mogl to sprawdzic latwo, bo to bylo przy parkowaniu, a samochod byl od kraweznika w przepisowej odleglosci)O ile na pierwszym sie nie stresowalam to potem bylo juz tylko gorzej. Klebek nerwow. na ostatnim odpuscilam, poszlam z nastawieniem - pojade jak pojade, wzielam instruktora ze soba do samochodu na tylne siedzenie i zdalam. jezdze codziennie, nie uwazam sie za super kierowce, bo nawet jeszcze roku nie jezdze, ale poki co (odpukac) nie mialam zadnych incydentow na drodze. nie jezdze zle, jestem ostrozna, ale tez nie robie 40 na limicie 70. Dla porownanie moj ojciec zdal za 1 razem i po 3 stluczkach odpuscil sobie jezdzenie kompletnie... Ilosc odejsc nie zawsze swiadczy o tym jak dobrym sie bedzie kierowca.
Mariia Tsiptsiura: Jak wyglądały stosunki ukraińsko-polskie na poszczególnych etapach? Jarosław Josypowycz Hrycak: Stosunki ukraińsko-polskie jako stosunki narodowe zaczęły się kształtować w XIX w. Możemy powiedzieć, że konflikt ukraińsko-polski rozpoczął się od kampanii Włodzimierza Wielkiego. Nie powiedziałbym, że to była wojna między społeczeństwami, między narodami. To była walka o terytorium. Co więcej nie zapominajmy, że monarchowie ukraińscy i polscy nie tylko walczyli ze sobą, ale także zawierali małżeństwa. Powiedziałbym, że mniej więcej nasze relacje zaczęły się kształtować w XIX w. I to można nazwać pierwszym etapem: od Rzeczypospolitej i rewolucji francuskiej do wojny polskiej. Potem rozpoczął się etap walk – od I wojny światowej do końca II wojny światowej. To także okres wojny ukraińsko-polskiej, naznaczonej przemocą i dużymi stratami po obu stronach. Trwało to do 1947 r. Następnie miał miejsce okres przymusowej normalizacji naszych stosunków, związany z przesiedleniem Ukraińców w głąb Polski (operacja "Wisła"). Zobacz także: Olbrzymi problem dla Ukrainy. Jedyne wyjście prowadzi przez Polskę Kluczową rolę na drodze do pojednania odegrało dojście do władzy "Solidarności" w Polsce oraz stanowisko redaktora pisma "Kultura" Jerzego Giedroycia, który pisał: "Dla dobra przyszłości Polski Polacy muszą uznać, że Wilno jest miastem litewskim, a Lwów jest miastem ukraińskim". Polityka zagraniczna "Solidarności" opierała się na "doktrynie Giedroycia". Po upadku komunizmu zaczął się okres otwartych stosunków polsko-ukraińskich jako dwóch niepodległych państw. Główną cechą tego okresu jest pojednanie. Pełne problemów, ale jednak pojednanie. Co wpływało na to pojednanie? Próby pojednania rozpoczęły się dawno temu. Najwcześniejsza znana mi próba pojednania miała miejsce podczas Wiosny Ludów (1848-1849), kiedy w Europie rozpoczęła się fala rewolucji. W 1848 r. w Pradze zwołano Kongres Słowiański. W wyniku negocjacji polsko-ukraińskiej komisji osiągnięto porozumienie pod nazwą "Negocjacje Rusinów z Polakami w Galicji" o równości politycznej, kulturowej, narodowej i językowej Ukraińców galicyjskich z Polakami. Była to próba pojednania we wspólnej walce z tyranią, próba zjednoczenia się w celu przeciwstawienia się niemieckiemu nacjonalizmowi na ziemiach słowiańskich. Od tego czasu próby pojednania nie ustały. Jednym z najbardziej znaczących była "Nowa Era" – porozumienie między ukraińską i polską frakcją z 1890 r., które zostało podpisane we Lwowie i umożliwiło normalizację naszych stosunków. Jednak pojednanie nie może mieć jednego decydującego punktu. Pojednanie jest jak jazda na rowerze — musisz cały czas pedałować, inaczej upadniesz. Nie ma pojednania raz na zawsze. Powinny to być akcje stałe. Zobacz także: Nie żyje polski ochotnik walczący w Międzynarodowym Legionie Obrony Ukrainy Ważnym krokiem było również spotkanie "Solidarności", która właśnie doszła do władzy, z przedstawicielami delegacji ukraińskiej. Miało ogromne znaczenie, bo strony zaczęły ze sobą rozmawiać na wysokim szczeblu. Kluczowy jest również fakt, że Polska była pierwszym krajem, który uznał niepodległość Ukrainy. I była to świadoma decyzja grupy przywódców rządu, którzy całą noc czekali na wyniki referendum, aby Polska jako pierwsza pogratulowała Ukrainie. I im się udało. Istotna jest dla nas także wspólna polsko-ukraińska modlitwa pojednania, która odbyła się po raz pierwszy w listopadzie 2002 r. we Lwowie. Akcja ta była inicjatywą Polaków i Ukraińców, którzy opowiadali się za dialogiem i porozumieniem między narodami. I to jest ważne, ponieważ sam Lwów był historycznie punktem konfliktu w naszych stosunkach. Nasze stosunki rozwinęły się w okresie Kuczmy-Kwaśniewskiego i Juszczenki-Kaczyńskiego. Potem nastąpił okres ochłodzenia, który był związany z dojściem do władzy Wiktora Janukowycza. Nastąpiło pogorszenie relacji i wrócił nierozwiązany problem wokół Wołynia. To było i nadal jest przeszkodą. Nie wiem, czy ten problem kiedykolwiek zostanie rozwiązany. Zobacz także: Lublin: pięć miesięcy wojennej solidarności z Ukrainą "To jest pewien scenariusz, który działa" Czy da się to rozwiązać? To jest nasza wspólna historia i nie jesteśmy w stanie jej zmienić. Czy nasze narody mogą to zaakceptować i iść dalej? Osobiście uczestniczyłem w kilku próbach rozwiązania tego problemu. Jestem przekonany, że pełne i całkowite rozwiązanie tego problemu naszych stosunków zajmie dużo czasu. Inną ważną kwestią jest to, że pełne pojednanie i zrozumienie w tak ważnych sprawach, jak tragedia wołyńska, nie powinno mieć miejsca w warunkach zagrożenia zewnętrznego. Jestem pewien, że możemy to wypracować w przyszłości. A warunkiem wstępnym będzie zakończenie wojny w Ukrainie i przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej. Stworzy to pewien klimat do przezwyciężania przeszłości na rzecz przyszłości. A jak powinien wyglądać ten model pełnego pojednania? System uzgadniania jest stosunkowo nowym systemem. Powstał w Europie Zachodniej po wojnie. Pierwsze było pojednanie francusko-niemieckie. Ich droga była bardzo długa, ale w końcu udało im się osiągnąć porozumienie. Moja teza jest taka, że pojednanie ukraińsko-polskie odgrywa tak samo ważną rolę w Europie Wschodniej, jak pojednanie francusko-niemieckie w Europie Zachodniej. Pozwala przecież szerzyć tę koncepcję i ducha Europy. To jest pewien scenariusz, który działa. Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo: To nie znaczy, że możemy zapomnieć o wojnie. Kluczem do porozumienia francusko-niemieckiego było przyznanie się Niemców do winy. I były pewne akty symboliczne z obu stron. Najbliższym modelem, jaki moglibyśmy zastosować, jest pojednanie polsko-niemieckie, które zainicjował polski biskup, pisząc list do biskupów niemieckich, którego głównym przesłaniem było to, że "przepraszamy i prosimy o przebaczenie". Wywołało to oburzenie wśród wielu Polaków, którzy nie rozumieli, za co przepraszają. Chodzi o formułę: przeprosiny od obu stron, które obiecują, że nigdy nie powtórzą tego, co się stało. To rytuał, który powinien mieć miejsce. Myślę, że udało nam się już dojść do porozumienia w sprawach Lwowa. W kwestii Wołynia nadal jesteśmy na tej drodze. Krótko mówiąc, model powinien brzmieć: obie strony uznają tragedię, obie strony przepraszają i obiecują, że nigdy nie powtórzą tego, co się stało? Kluczową ideą jest: nigdy więcej. Potrzebny jest jednak długi dialog i wysiłki po obu stronach. Papież Jan Paweł II był gorącym zwolennikiem pojednania ukraińsko-polskiego. Gdy w Rzymie odbyło się spotkanie biskupów ukraińskich i polskich, padły słowa kluczowe: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". W dzisiejszym współczesnym świecie czasami myślimy, że możemy obejść się bez Boga. Cóż, na pewno nie w sprawach pojednania — to powinno być pogodzeniem wartości. Zobacz także: Rosja planuje dalszy rozbiór Ukrainy. Ławrow zdradził szczegóły Na początku naszej rozmowy zauważył pan, że mimo trudnej wspólnej historii Ukraińcy i Polacy zawsze mogli się zjednoczyć w obliczu wspólnego zagrożenia. Przykładem jest sojusz Piłsudskiego i Petlury w 1920 r., kiedy zawarto ukraińsko-polskie porozumienie o wspólnej walce z bolszewicką Rosją. Ukraińcy uczestniczyli w polskiej armii Andersa, kiedy walczyliśmy z Niemcami. Jednym z powodów, dlaczego tak ważne jest dla nas pojednanie, jest obecność wspólnego wroga. W polskiej literaturze początku XIX w. istniała szkoła, która gloryfikowała Ukrainę i niosła ideę zjednoczenia się na rzecz wolności przeciwko wspólnemu wrogowi. Była retoryka powstania 1863-1864 "za wolność naszą i waszą" na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, gdzie razem z Polakami brali udział Litwini, Białorusini i Ukraińcy. To także retoryka zjednoczenia w obliczu zagrożenia. Jednak tezy te spotkały się ze słabym odzewem w społeczeństwie i miały charakter sytuacyjny. Kluczowym warunkiem było przecież uznanie granic. Oparcie dialogu na uznaniu granic, co oznacza brak możliwych ingerencji na terytorium z obu stron. I to też jest ważny składnik formuły pojednania. Na przykład, jeśli powiemy, że kiedyś w przyszłości pojawi się kwestia pojednania ukraińsko-rosyjskiego, to jest to niemożliwe, dopóki Rosja nie uzna Krymu i Donbasu za terytorium Ukrainy. Ukraińcy i Rosjanie mają bardzo różne poglądy na świat i przyszłość. A w jakim stopniu Ukraińcy różnią się od Polaków? Kluczową rzeczą, która łączy Ukraińców i Polaków, jest potrzeba wolności. To nie jest puste słowo dla obu naszych państw. To jest wybór demokracji. Łukaszenko czy Putin nie mogą pojawić się w Polsce, czy w Ukrainie, chociaż były próby. Mamy silne i zorganizowane społeczeństwo, które jest instrumentem powstrzymywania pojawienia się takich dyktatorów. I w tym sensie Ukraińcom znacznie bliżej do Polaków niż do Białorusinów czy Rosjan. Zobacz także: Łukaszenko straszy "nuklearną otchłanią". Ma apel do Ukrainy "Dzisiejsza wojna w Ukrainie określa, jaki będzie przyszły świat" Jak niesamowite wsparcie, udzielone Ukraińcom przez Polaków, wpłynie dziś na przyszłe pojednanie między naszymi krajami? Wydaje mi się, że to kolosalnie duży krok w kierunku ostatecznego pojednania. Tak, dzisiaj nasze pojednanie nabrało ogromnego tempa. I to prawie cud. Ten cud został przygotowany przez ludzi z obu stron, którzy szczerze wierzyli w przyszłość naszych dwóch krajów i relacje między naszymi narodami. Ważne jest, aby pamiętać, że nic nie trwa wiecznie. To jest praca, którą każde pokolenie powinno wykonywać i nadal pracować nad tym zagadnieniem. Dziś wojna w Ukrainie nie jest tylko konfrontacją z Rosją. To walka dwóch wielkich obozów na świecie. Jest jeden obóz – Rosja, Białoruś, Chiny i inne państwa, dla których schemat "Łukaszenko-Putin" jest bliższy. A z drugiej strony wolność i demokracja. A dzisiejsza wojna w Ukrainie określa, jaki będzie przyszły świat. W tej walce Polska dokładnie wie, po której jest stronie, dlatego jest naszym największym sojusznikiem. A szanse na długoterminowe pojednanie ukraińsko-polskie wzrosną dziesięciokrotnie po wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej. Przecież nie można sobie wyobrazić konfliktu między dwoma państwami w UE. To strefa spokoju, w której możesz rozmawiać bez presji i stresu, także o swojej przeszłości. Rosja historycznie i głęboko odczuwała nienawiść do Ukraińców. Czy możemy mówić o takim samym stosunku Rosjan do Polaków? Nienawiść Rosji do Polski jest jeszcze dłuższa, bo to złożona nienawiść do Zachodu. Ile słyszeliśmy o Zachodzie, który chce "rozbić" i podbić Rosję. A w XIX w. w oczach wielu Rosjan głównym narzędziem Zachodu była Polska, która poprzez bunt walczyła z imperium. Teraz, w XXI w., miejsce Polaków w świadomości rosyjskiej zajęli Ukraińcy. Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości i wyjściu z imperium rosyjskiego Ukraina stała się głównym "agentem" wpływów zachodnich. W tym sensie historycznie mamy bardzo podobne losy. Jeśli spojrzysz na sondaże i portale społecznościowe, na pierwszym miejscu wrogiem Rosji jest Ukraina, a na drugim Polska. Zobacz także: Minister obrony Mariusz Błaszczak w Kijowie o dostawach broni dla Ukrainy Czy wojnę ukraińsko-rosyjską możemy nazwać ludobójstwem? Mamy ku temu wszelkie powody. Rosja celowo zamierza zniszczyć Ukrainę. To jest zagłada etniczna i zniszczenie nas jako narodu. To jest pozbawienie własnej kultury narodowej i niepodległości narodowej. Czyli ludobójstwo narodowe. Czy jest jeszcze jakaś nadzieja na zmianę w społeczeństwie rosyjskim? Reżim Putina celowo korumpuje Rosjan. Wywołuje w nich to, co najgorsze w człowieku: niemoralność, agresję. Robiono to przez wiele lat. Kiedy zmienia się reżim, mogą się również zmienić nastroje ludności, ale po wielu, wielu latach. To zdecydowanie nie nastąpi szybko. Kluczowym warunkiem powinno być pozbawienie Rosji jej imperialnych ambicji. Serwis Onetu w języku ukraińskim Jak doszło do ataku na Ukrainę. Od Pomarańczowej Rewolucji do Donbasu i Krymu Dziękujemy, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści.
za którym razem zdaliście prawo jazdy